poniedziałek, 24 lutego 2014

monitoring energii

"Jeśli nie można czegoś zmierzyć - nie można tego ulepszyć" - jakiś myśliciel powiedział i zgadza się. Jak już mamy jakiś system generacji to fajnie było by wiedzieć jak idzie produkcja. Urządzeń do monitoringu pracy inwerterów jest bez liku. Jednym z najbardziej popularnych jest solar-log którego podłącza się bezpośrednio do złącza RS 232 inwertera i on już tam sobie odczytuje dane i wysyła na serwer a my sobie oglądamy temat na jakimkolwiek sprzęcie z netem.
Jednak temat na monitoringu produkcji się nie koczy, fajnie było by wiedzieć ile także energii pobieramy z sieci i jak to się koreluje z naszą produkcją. Bardzo fajnym urządzeniem jest przekładnik prądowy który ja nazywam klipsem. Zakłada się go na przewód a jeśli płynie w nim prąd to jest wokół niego pole magnetyczne i tak dalej ....
No i temat się zaczyna bo przekładniki drogie nie są a jak ktoś potrafi zaprogramować Arduino to możne sobie taki monitor energii zrobić sam.  Powstały nawet open sourcowe projekty jak open energy monitor. 

Moje doświadczenia tego typu zabawkami zaczęły się od popularnego na wyspach systemiku od firmy current cost której się udało sprzedać tysiące monitorów dla korporacji energetycznych które z kolei rozdawały monitorki nowym odbiorcom energii. Dzięki temu mamy na ebay calkiem sporą ilość monitorów od nich i jest to najbardziej ekonomiczna opcja pozyskania owej zabawki.
Największą wadą current cost według mnie jest ich sposób prezentowania danych... totalna słabizna - dane co 6 minut, brak historii no i wogóle temat ubogi na maxa, można sobie jedynie wykresiki oglądać (lepiej wypada efergy ). Ale nie ma tragedii - możemy sobie nasz monitorek podłączyć do kompa i samemu zbierać dane i bawić się nimi albo skorzystać z usług brytyjskiej firmy od zbierania danych i ich prezentacji meniscus.
Tutaj jeszcze filmik pokazujący możliwości ich stronki meniscus prezentującej dane a na koniec filmik odemnie na ten temat.







środa, 12 lutego 2014

China vs Japan

O japońskiej maszynce pisałem już a teraz będzie o chińskim odpowiedniku który zakupiłem jakiś czas temu, dałem się trochę pokręcić, rozkręciłem, znowu się dałem pokręcić...


cóż tu dużo pisać ? turbinka działa, ładnie łapie kierunek wiatru (nie do końca wierzyłem w ten ruszający się na boki ogon). Testowałem ją z bardzo małymi akumulatorami (tylko 7Ah 4ry w szeregu ) dlatego fajnie było oglądać jak działa zabezpieczenie przed przeładowaniem akumulatorów co widać też na filmie.

Jedyne co mnie nie pasowało to nadmierny moment zaczepowy nie pozwalający turbinie ruszyć w słabych wiatrach (no w sumie nie jest to maszyna na słabe wiatry ale drażniło mnie to ). Rozebrałem wiec turbinę na części bo chciałem zobaczyć czy producent zastosował jakąś metodę na minimalizację momentu zaczepowego (żłobki lub magnesy pod skosem lub odpowiedni kształt magnesów lub inna ich ilość w stosunku do żłobków, czy inne)

wirnik i stojan
 żadnej z tych metod nie wypatrzyłem ale czego mozna sie spodziewać po wiatraku 3 razy tanszego od japonskiego oryginału. Zabrałem się więc do składania wirnika co poszło bardzo sprawnie co widać na załaczonym filmie (excuse my language )


Poza tym momentem zaczepowym turbinka działa bez zarzutu, nie jest nawet tak głośna jak na te olbrzymie obroty no i fajnie się patrzy jak pracuje. Raczej nie na polski rynek chyba że gdzieś gdzie sztormowe warunki są.Zapraszam do galerii foto po więcej zdjęć.
wnętrze turbiny z generatorem, prostownikiem i elektroniką